Chrzest w więzieniu

Kompleks budynków z początku ubiegłego wieku; dookoła wysoki mur zakończony drutem kolczastym. Odnosimy wrażenie, że znajdujemy się w innym świecie. Po drobiazgowej kontroli przechodzimy przez podwórze do głównego budynku, potem krętymi, wąskimi schodami do przestronnej sali gimnastycznej. Na każdym etapie drogi towarzyszy nam strażnik.

Tak jak w każdy sabat przygotowujemy się do nabożeństwa. Stroimy instrumenty, włączamy rzutnik, na którym będą wyświetlone pieśni. Niby wszystko normalnie, ale jednak jest ta świadomość, że dziś znajdujemy się w zakładzie karnym. Gdy wszyscy zajmują miejsca, rozpoczynamy to niezwykłe nabożeństwo słowami z Ewangelii Jana 3, 1-10. Nabożeństwo niezwykłe, nie tylko dla tego, że odbywa się w więzieniu, ale przede wszystkim dlatego, że połączone jest z uroczystością Chrztu Świętego Część osób przybyłych na to miejsce, po raz pierwszy ma możliwość wysłuchania na żywo pieśni na cześć naszego Stwórcy, wykonywanych przez Magdalenę Marciniak, Michalinę Zabiełło i Marka Kocura. Po raz pierwszy również mogą wysłuchać kazania, które wygłosił pastor Samuel Braga. Słowa o śmierci dla grzechu i początku nowego życia z Bogiem tłumaczył Zygmunt Ostrowski, który wraz z Markiem i Samuelem przyjechał tu aż z Australii.

Były modlitwy za Artura, jego rodzinę i wszystkich osadzonych. Kierowaliśmy również modlitwy za dyrekcję i cały personel zakładu. To dzięki ich zaangażowaniu i pracy udało się zorganizować tę uroczystość.

Po kazaniu nastąpiło wyznanie wiary i samo zanurzenie w wodzie. Artur, który już wiele miesięcy temu postanowił oddać swoje życie Jezusowi, dziœ w obecności świadków narodził się na nowo. Po tym akcie, który niewątpliwie wzruszył wszystkich obecnych, Artur został przyjęty do wspólnoty Adwentystów Dnia Siódmego w Gdyni. Mimo iż większość członków gdyńskiego zboru jeszcze przez jakiœ czas, nie będzie mogła poznać Artura osobiście, to jednak wraz z nim oczekujemy na powrót naszego Zbawiciela i wspólnie oddajemy hołd Temu, „który stworzył Ziemię i Ÿródła wód”.

Niestety, po trzech godzinach musieliśmy się rozstać. My powróciliœmy do domów, skazani do swoich cel. Ale myślę, że w sercu każdego z nas, pozostanie przekonanie, że Duch Święty działa wszędzie i na wszystkich. Nie zna granic. Ani mury, ani kraty nie stanowią dla Niego przeszkody. Jedynym problemem może być zatwardziałość ludzkiego serca. Jestem przekonany, że tego dnia w Sztumie, otworzyło się nie tylko to jedno serce.

K.Z.